Phil Bosmans powiedział ponoć kiedyś, że żadna noc nie może być tak czarna, żeby nie dało się odszukać choć jednej gwiazdy. Kimkolwiek on był… Niemniej pomimo zachmurzonego nieba, ostatni środowy wieczór w warszawskim Śródmieściu rozświetlały gwiazdy. A nawet dało się ich zliczyć dziesięć.
Klubowe supersamochody służą nam zwykle do dawania przyjemności z szybkiej jazdy, pokonywania kilometrów w najbardziej emocjonujący z możliwych sposobów. Tym razem przypomniały, że poza otoczką mechaniczną dają równie wiele emocji z samego patrzenia. Że bez względu na wiek i status społeczny przy nich wszyscy jesteśmy dziećmi (tu pozdrowienia dla Pana w średnim wieku, który przebiegł za nami całe Krakowskie Przedmieście).
Dziękuję Uczestnikom za mile spędzony czas, a Panom z Żandarmerii za najsprawniejszy przejazd przez Centrum Warszawy, jaki dany mi było doświadczyć. Arrivederci!
Szymon / Supercar Club Poland