Miej odwagę posługiwać się mądrością. Słowa Horacego Audi potraktowało bardzo poważnie i stworzyło R8 – jeden z najlepszych supersamochodów na świecie. Mocne słowa? Oto dlaczego…
Co tworzy supersamochód? Często w klubie dyskutujemy ze sobą na ten temat. Dobrze ujął to Hołek: Musi budzić emocje wyglądem i zachwycać dynamiką. Dobrze, jeśli jest płaski i głośny. Ważny jest także charakter, dlatego szybciej nazwę supersamochodem taki, który napędza słabszy, ale dopracowywany wolnossący motor niż „na prędce” doładowany bezduszny agregat z tysiącem niutonometrów.
Ten klimat najlepiej czuje się w aucie, w którym ma się poczucie, że zrobiono absolutnie wszystko, by było najlepsze przy danych ograniczeniach. Wyciśnięto do ostatniej kropli możliwości. Pierwsze skrzypce grają tu parametry pomijane w zwykłych autach – moce jednostkowe z litra, współczynnik mocy do wagi, przebieg krzywej momentu itp. To wszystko pasuje do Ferrari czy Porsche, ale Audi? Kojarzy się raczej z najszybszymi kombi świata, które mimo fenomenalnych osiągów nie grzeszą finezją – takie RS6 ze swymi 580 KM jest mocniejsze niż większość supersamochodów, ale osiąga to bezpardonowym dołożeniem turbo do potężnego pięciolitrowego V10, ważąc przy tym ponad 2 tony.
Jakimiś cudem, a raczej efektem mądrości i inżynierskiego geniuszu, R8 debiutując jako pierwszy supersamochodód Audi od razu stało się idealne. Spoglądasz na nie z zewnątrz i widzisz supersamochód. Ma wszystko, czego nawet nie potrafiłbyś nazwać, co ten typ mieć powinien. Wsiadasz i też masz wszystko, by czuć się wyjątkowo. Od pierwszego kontaktu nie masz wątpliwości, że obcujesz z supersamochodem (to nieco problem GT-Ra…). Przy tym nie spotkasz w R8 żadnych uciążliwości typowego superauta – nie martwisz się o parkowanie, bo widoczność jest perfekcyjna, nie brakuje miejsca, jest wygodnie. Po prostu wszystko gra jak w szwajcarskim (wróć…) niemieckim zegarku.
Największego szoku doznajesz w czasie jazdy, gdy poczujesz, jak przefenomenalny (raz jeszcze – przefenomenalny!) jest 4.2 V8 FSI. Niby to motor z RS4 i ma „tylko” 420 KM, ale tutaj – w lżejszym o ponad 100 kg aucie – pracuje zupełnie inaczej. Odpowiada na każde najmniejsze drgnienie stopy na gazie, pięknie wchodzi i schodzi z obrotów, w całym ich zakresie ma coś do powiedzenia, przy czym góra jest wręcz zjawiskowa, pokazując pełnie swych możliwości wysoko ponad 7 tysiącami. Brzmi przy tym niezwykle dojrzale i mechanicznie. Nie ma tu żadnych sztucznych akustycznych trików.
Długo można by opisywać skalę zaskoczenia po pierwszym kontakcie z R8, ale tego trzeba doświadczyć samemu. Najlepiej przesiadając się z bezpośrednio z innych supersamochodów, aby przekonać się, jak doskonale Audi uczy się obserwując innych, dostrzegając ich słabości i wykorzystując je na własną korzyść.
Vorsprung durch technik? Genau!
Kamil / Supercar Club Poland