F140 – nasze ulubione Ferrari

Nie słyszeliście o tym modelu? Na pewno znacie jego dźwięk. Mamy w garażu kilka egzemplarzy. Kolekcja? Nie, bo wszystkie są w ruchu aż po 9 tys. obr./min.

F140, a dokładnie Tipo F140 to wolnossące V12 zaprojektowane przez inżynierów Ferrari na potrzeby modelu Enzo i rozwijane aż do dziś. Znakomity rodowód, a biorąc pod uwagę legendę marki budowaną od 1947 w oparciu o potężne 12-cylindrowe modele jak 250 GTO, 365 Daytona, czy F50, każde spotkanie z przedstawicielem tak znakomitej linii to ogromne przeżycie. Dlatego F12berlinetta, GTC4 Lusso i 812 GTS mają szczególne miejsce w naszym garażu.

F12berlinetta, GTC4 Lusso i 812 GTS mają szczególne miejsce w naszym garażu.

„Kiedy kierowca wciśnie pedał gazu, chcę żeby zesrał się w spodnie”

Tymi słowami legendarny Enzo Ferrari wyznaczał swoim inżynierom parametry silników. Od pierwszego modelu Ferrari (125 S w 1947), wiadome było, że silnik typu V12 ma ku temu największy potencjał. Przemawiało za nim perfekcyjne wyważenie, sposób rozwijania mocy oraz dźwięk.

1947 – Enzo Ferrari dogląda prac zespołu ds. silników – Gioacchino Colombo (na jego cześć nazwano pierwsze V12 Ferrari) i asystentów – Giuseppe Busso (ten Busso) i Luigi Bazzi.

Wcześniej stosowane w łodziach, samolotach i luksusowych limuzynach, po II wojnie światowej lżejsze i bardziej efektywne 12-cylindrowe widlaste jednostki zaczęły podbijać świat aut sportowych. Duża w tym zasługa Ferrari. Charakterystyka silników V12 odpowiadała zarówno użyciu w bolidach, jak i autach drogowych z Maranello. Na ich koszt i poziom komplikacji można było sobie pozwolić, by sprostać oczekiwaniom najbardziej wytrawnych pasjonatów motoryzacji. To pozostało niezmienne przez 75 lat.

Dziś, wobec stopniowego przenoszenia gamy Ferrari na jednostki V8, a nawet V6, chcemy zachować i pielęgnować w Klubie silniki V12 oraz podkreślić ich kult.

Znakomity rodowód

Wyróżnione przez nas F140 nie powstało z białej kartki. Inspiracją było Tipo 044, V12 napędzające ostatni zwycięski bolid F1 Scuderia Ferrari sprzed ery jednostek V10. Tipo 044 uchodzi za jeden z najlepiej brzmiących silników w historii F1. Kilka lat temu historyczny motor pojawił się na aukcji za 375.000 $, czyli blisko 1.500.000 PLN. Ładny eksponat do salonu.

F140 zadebiutowało w 2002 roku napędzając Ferrari Enzo, czwarty samochód z „wielkiej piątki Ferrari”. Dziś nazwalibyśmy go hypercarem. Choć maksymalne obroty i moc zmniejszono względem bolidu dla trwałości, auto było przepełnione wyścigowym DNA. Wolnossące V12 (oznaczenie F140B) o kącie rozchylenia 65° i pojemności równo 6-litrów legitymowało się bardzo wysoką jak na „tamte czasy” mocą 660 KM, co stawiało Enzo wśród najmocniejszych produkcyjnych aut świata. Powstało w zaledwie 400 egzemplarzach dla najlepszych klientów Ferrari, a dziś na aukcjach zmienia właściciela za kwoty od 3 do 5 milionów EUR.

F140 zadebiutowało w 2002 roku napędzając Ferrari Enzo.

Od 2006 roku, po zakończeniu produkcji flagowego Enzo, V12 z nowym oznaczeniem F140C napędzało model 599 GTB, choć moc “zdławiono” do 620 KM. Dopiero topowe 599 GTO (Gran Turismo Omologato, oznaczenie z piękną historią) przewyższyło mocą Enzo osiągając 670 KM i pobiło jego rekord na torze Fiorano.

Klubowa historia F140

Pierwsze poważne zmiany nastąpiły kilka lat później, w 2011 roku. Włochom sześć litrów już nie wystarczało i pojemność silnika została zwiększona do 6,3 litra (wariant F140EB). Taka jednostka napędzała przełomowe Ferrari FF, gdzie moc 659 KM trafiała po raz pierwszy w historii Ferrari na 4 koła. Znamy ten model doskonale z naszej floty, mieliśmy 2 egzemplarze. Mogłoby się wydawać, że mocy nigdy za wiele, szczególnie z napędem na 4 koła. Napęd FF określilibyśmy jako tylny z dołączanym przodem, co nastawionych na rodzinne, potulne Ferrari, mogło pokarać już przy pierwszym mocniejszym wciśnięciu gazu.

FF znamy doskonale z naszej floty, mieliśmy 2 egzemplarze.

Enzo to niejedyny hypercar napędzany F140. Ferrari wejście w nowy, hybrydowy rozdział na kartach motoryzacji rozpoczęło od wsparcia prądem swojej najmocniejszej jednostki V12. Mowa oczywiście o LaFerrari, jednym ze świętej trójcy hybrydowych hypercarów. F140FE w połączeniu z silnikiem elektrycznym generuje w sumie 963 KM. Oparte o V8 McLaren P1 i Porsche 918 mogły jedynie pozazdrościć LaFerrari imponującego dźwięku, a uznanie kolekcjonerów dla tego wyboru pokazują dziś ceny dwukrotnie przewyższające konkurencyjne modele od McLarena i Porsche. Z tym wariantem klubowych doświadczeń (póki co) brak.

Świetnie znamy natomiast 740-konny wariant F140 z F12berlinetta, które już nazwą zdradzało dumę Ferrari z silnika V12. Od premiery mieliśmy ten model w 3 egzemplarzach, jeden z nich przejechał z nami ponad 60 tys. km. To samochód z naprawdę wyjątkowym charakterem, prawdziwe superGT, gdzie brutalne V12 wzbudza respekt i gra pierwsze skrzypce. Chcąc na zawsze zachować w Klubie te unikalne wrażenia, niedawno zakupiliśmy Berlinettę z symbolicznym przebiegiem. Wyjątkową o tyle, że to jedyny na świecie egzemplarz w malowaniu Grigio Granito z palety Maserati MC Stradale.

Chcąc na zawsze zachować w Klubie te unikalne wrażenia, niedawno zakupiliśmy Berlinettę z symbolicznym przebiegiem.

GTC4 Lusso, czyli następca FF, to kolejny supersamochód oparty o F140 jakie powitaliśmy na rynku i w Klubie. 6,3 litrowy wariant F140ED generuje w nim moc 690 KM. 4 w nazwie nawiązuje do liczby siedzeń i napędu Lusso. Względem FF rozwinięto systemy kontroli trakcji i wyposażenie z zakresu komfortu (poziom nieosiągalny wcześniej w Ferrari), ale trzeba pamiętać, że to pozorna 4-napędówka. Piękna specyfikacja łączy lakier TDF Blue z klasycznym wnętrzem Cuoio w elegancki, godny GT sposób. 12-cylindrowe Lusso to przepotężny samochód, oprócz klubowej floty, obecny również w paru garażach Klubowiczów jako auto na co dzień. GTC4 występowało też w wariancie V8, jednak klienci mając wybór rzadko rezygnowali z V12, przez co przeglądając dziś rynek używanych, Lusso V8 stanowią poniżej 10% oferowanych aut.

12-cylindrowe Lusso to przepotężny samochód, oprócz klubowej floty, obecny również w paru garażach Klubowiczów jako auto na co dzień.

Ferrari 812 GTS to nasz najnowszy nabytek z legendarnym wolnossącym V12 F140. Silnik o pojemności zwiększonej do 6,5 litra generuje równo 800 KM. Wielka zaletą wariantu GTS jest otwierany dach, który pozwala jeszcze mocniej napawać się muzyką 12 cylindrów. 812tka jest bardziej przyjazna kierowcy niż F12, ale wciąż zdarza jej się gubić trakcję na 4. biegu. Zachwyca nawet najbardziej doświadczonych Klubowiczów i stanowi „perłę w koronie” naszego garażu.

Wielka zaletą wariantu GTS jest otwierany dach, który pozwala jeszcze mocniej napawać się muzyką 12 cylindrów.

6,5-litrowe F140 znajdziemy również pod maską modeli linii Icona – SP1/2 Monza i SP3 Daytona, pozostałych odmianach 812 oraz – ku zaskoczeniu wielu – FUVie (Ferrari Utility Vehicle) Purosangue. W tym ostatnim Ferrari wykorzystało marketingowo zestawienie nazwy (po włosku – rasowy, czystej krwi) oraz silnika V12 by podkreślić, że decydując się na produkcję SUVa nie zapomniało o swoim dziedzictwie.

6,5-litrowe F140

Czy to koniec?

Niczym mechanizmy z kompilacjami w najdroższym zegarkach, wolnossące jednostki V12 to serca aut z prawdziwie najwyższej półki, zarezerwowane dla nielicznych. Nie zawsze chodzi w nich o osiągi. Często lżejsze, doładowane jednostki o mniejszej liczbie cylindrów potrafią dostarczyć więcej mocy i umożliwić inżynierom lepszy rozkład mas, co oznacza lepsze prowadzenie, czy czasy na torze. W końcu Casio też pokazuje czas.

Wolnossące jednostki V12 to serca aut z prawdziwie najwyższej półki, zarezerwowane dla nielicznych. Nie zawsze chodzi w nich o osiągi.

F140, jako kluczowy składnik Ferrari Enzo i kolejnych topowych modeli, jest hołdem dla założyciela marki. Wolnossące V12 zostało rozwinięte do granic. Według głosów z Maranello, następna generacja V12 otrzyma wsparcie turbiny lub silnika elektrycznego. Niezależnie od decyzji Ferrari, mamy zapewnione jeszcze wiele wizyt na czerwonym polu klubowych, wolnossących V12. Soczysty ryk dwunastu cylindrów to prawdziwy głos motoryzacji.

Niezależnie od decyzji Ferrari, mamy zapewnione jeszcze wiele wizyt na czerwonym polu klubowych, wolnossących V12.

Powrót

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *