Gran Turismo Mazury

W poszukiwaniu wyżyn przyjemności z jazdy udaliśmy się na niziny

Czy zastanawiało Cię kiedyś, co mają ze sobą wspólnego podróże, które wspominasz najlepiej?

Z całą pewnością były to takie, które czegoś Cię nauczyły, z których przywiozłeś coś więcej niż magnesy na lodówkę i opaleniznę. Zapewne nie byłeś w tych miejscach sam, ale z ludźmi nadającymi na tych samych falach, z którymi mogłeś dzielić się wrażeniami. Bez wątpienia nie siedziałeś w miejscu, jeździłeś szukując przygód i ciekawych miejsc. Zakładam, że codziennie delektowałeś się innymi smakami z lokalnych kuchni. W ten sposób, całkiem zgrabnie, opisałeś naszą ostatnią klubową wyprawę Gran Turismo Mazury.

Wszystko zaczyna się w Hiltonie, gdzie spotykamy się z samego rana. Przepakowanie się z pojemnej A8-ki do 911-tki to wyzwanie wymagające kompetencji iluzjonisty

Pierwsza przesiadka i ciężkie chmury nad głowami, onieśmielające przed otworzeniem dachu w Vettce. Ale Wicherek zapowiadał przejaśnienia, więc czemu nie

Szybkie tankowanie na Orlenie. 98-oktanowe paliwo z Orlenu, jak widać, dodaje nam siły orła

Pit stop w szczerym lesie na uzupełnienie płynów. Tylko skąd w takim miejscu kelnerzy i zarezerwowane miejsca parkingowe? Klub ma swoich ludzi wszędzie

Jak poznać, że opuściłeś Mazowsze i wjechałeś na Mazury? Po uśmiechu na twarzy kierowcy

„Panowie, łykamy Matrixa (…)” rozbrzmiewa w krótkofalówce zdecydowany głos Misia. Jazda z pilotem to niebywała pewność przy entuzjastycznej jeździe

Jeśli za jednostkę przyjemności z jazdy przyjmiemy liczbę zakrętów na 100 m drogi, to chyba zbliżamy się do jedności…

Zupę cebulową na białym winie i z mozarellą w tej restauracji Hołek upodobał sobie najbardziej

Raptem 200 km za nami, ale zdążyły się napracować. Metaliczne cykanie stygnących wydechów roznosi się po spokojnej tafli pobliskiego jeziora

W końcu na poligonie, który zweryfikuje nasze umiejętności w jeździe po szutrze. Pamiątkowe zdjęcie i do roboty!

Pełna gotowość do wjazdu na OS

Nad bezpieczeństwem zgromadzenia czuwa niezastąpiony Miś z wybitnie niehipsterską fryzurą

A na torze nie ma żartów, cztery koła zaciekle wgryzają się w piach w walce o przyczepność, a drzewa zyskują coraz większą siłę grawitacji…

Jest i on! Już martwiliśmy się, że nie przyjedzie i przez to niczego się od nas nie nauczy

Chiropterolodzy kręcą głowami, jak to możliwe, że nietoperze potrafią jeździć po szutrze

Staraj się kierować samą przepustnicą a mniej kierownicą – zdaje się doradzać Hołek

Zespół rajdowy Supercar Club w całej okazałości

Do hotelu zajeżdżamy już po zachodzie słońca, ale i o tej porze dnia Mikołajki z tego miejsca wyglądają pięknie

To co działo się tego wieczoru pozostanie słodką tajemnicą Uczestników

Poranny widok na kolejną atrakcję tego gran turismo. Statek imponuje rozmiarami, ale jeszcze bardziej historią

Piknikowa atmosfera na pokładzie, gdzieś w tle rozmowom wturują szanty. Przepyszny wędzony halibut i łosoś

Piękna pogoda, więc po co schodzić pod pokład. A warto!

Żeglarstwo, piękna pasja. Jednak w głębi duszy wszyscy czujemy się szczurami lądowymi. A dokładniej drogowymi

Supersamochód na wiatr nie pojedzie, przez co jest ciut bardziej nie -ekonomiczny i -ekologiczny w porównaniu do żaglowca

… co wprawiło Misia o zawrót głowy

Ale co począć, ruszamy w dalszą drogę. W niedziele drogi na Pojezierzu są relatywnie puste i jedzie się… Bardzo sprawnie

Po drodze jeszcze jedna miła niespodzianka z weselem i bezakoholowym piwem jałowcowym w roli głównej. Czy wiecie, gdzie w Polsce rozpoczęła się moda na sushi? My wiemy

Legendarna Babka Ziemniaczana z czerwonym barszczem stawia nas na nogi. Ultramaryna

GT Mazury otworzyło nam oczy, że przyjemność z jazdy jest bliżej Warszawy niż nam się wydawało. Było wspaniale!

Dzięki wszystkim obecnym i do zobaczenia następnym razem.

Kamil / Supercar Club Poland

Powrót

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *