The REAL Fan

Gwiazdy kupujące drogie samochody z próżności to banał. Wybitny muzyk – koneser klasycznych aut umiejący cisnąć je na torach wyścigowych, to rzadkość.

Chris Rea z jednym z swoich błękitnych Caterhamów, które rozróżnia chyba tylko on sam

„I’m always happy at the wheel –
I see it all go drifting by”
Chris Rea, Happy On the Road

W rankingach gitarzystów Chris Rea bywa niedoceniany. Może dlatego, że styl jego gry, pełen smaku, emocji i bluesowego feelingu, nie jest szybki ani błyskotliwy technicznie. Gdyby jednak zestawić ranking gitarzystów szybkich za kierownicą, z Chrisem mógłby się równać chyba tylko Mark Knopfler.

„Jestem fanem, szczerym petrolheadem” – przyznaje pochodzący z włosko-irlandzkiej rodziny Rea.- „I to od dzieciństwa, od wakacji spędzanych we Włoszech. Od opowieści ojca o Mille Miglia i Grand Prix w Reims.” W pewien szary poranek w północnej Anglii Chris po drodze do szkoły nieoczekiwanie ujrzał cud. Zza rogu wyjechało Dino GT4 – klin rażącej czerwieni, wibrujący gang. To krótkie przeżycie zmieniło go. Zanim został muzykiem, pragnął być dziennikarzem i relacjonować wyścigi. Oglądając je z ojcem w telewizji, chłonął wzrokiem ostronose Ferrari. Jego idolem był niemiecki arystokrata Wolfgang Graf von Trips. Rea miał 10 lat, gdy we wrześniu 1961 r. von Trips zginął w Grand Prix Włoch – tuż przed zakrętem Parabolica na torze Monza. Wyobrażał go sobie jako rycerza wyścigów z rodowym herbem na hełmie, poległego w turnieju. W kilka dekad później, już jako światowa gwiazda, wymknął się po koncercie w Kolonii i sam, błądząc i pytając o drogę, dotarł do Villa Trips w Kerpen, w której działa muzeum Wolfganga i jego wyścigowej epoki – Museum für Rennsportgeschichte.

Replika Ferrari Dino 156 F1. Za kierownicą Chris – inicjator i fundator jej wykonania

La Passione

Mało tego, Rea jest twórcą jedynej repliki Ferrari 156 – bolidu, którym w sezonie 1961 niemiecki graf walczył z Philem Hill o tytuł MŚ Formuły 1. Posiada też replikę wyczynowego modelu 196SP i kilka drogowych Ferrari. W Goodwood, na Silverstone i Donington Park ścigał się Dino 308 GT4 i 328, a swoje 330 przeznaczył na budowę repliki Ferrari 250 Le Mans. Kopii tych potrzebował do filmu, który sam wymyślił i w 1996 r. zrealizował własnym sumptem. La Passione to dzieło filmowego amatora, pełne aluzji autobiograficznych. Opowiada o tym, jak idol z dzieciństwa – mityczny Wolfgang von Trips – inspiruje bohatera do urzeczywistniania marzeń. I pokazuje, że fascynacja rasowymi GT bywa zwodnicza: dodaje skrzydeł w staraniach o własne Ferrari, a po spełnieniu stygnie, ustępując uciążliwej prozie posiadania. „Przeżywaj marzenia” – zdaje się mówić Rea w przesłaniu swego filmu – „ale bacz, by nie przeradzały się one w obsesje”. Wraz z filmem wydał płytę-soundtrack pełną ociekających benzyną piosenek, jak Girl In a Sports Car, czy Only to Fly.

Ostatni romantyk

Tytuły i teksty jego utworów emanują tą fascynacją. Na okładce płyty Auberge legendarny Lotus 7 mknie krętą drogą na klifie w krajobrazie godnym osiemnastowiecznych pejzażystów włoskich. Tak, bo Rea to nie tylko muzyk i kierowca, lecz również malarz (choć obraz na tę okładkę zamówił u innego artysty). A oprócz Ferrari wielbi i ujarzmia na torach także Caterhamy – prawnuki dawnych Lotusów. „Pierwszego kupiłem w 1988 r.” – opowiada.- „Od tego czasu trafia do mnie każda kolejna generacja, ale zawsze są one błękitne, więc moja żona jest przekonana, że ciągle mam to samo auto.”

Pejzaż petrolheada – okładka płyty Auberge z 1990 r

No, a teksty? Rea w paru prostych słowach wyraża doznania z jazdy, poczucie wolności, romantyzm drogi. Muzyczna impresja Le Mans pokazuje całonocne ściganie się nie jako walkę, lecz upojenie. Dawne wyścigi to dla niego miraż pełen tej samej nostalgii, która przebija w Looking for the Summer i w And You My Love. Piosenki Last Open RoadSoft Top Hard Shoulder (nic innego jak otwarty dach / silne ramię) mówią o szybkiej jeździe sycącej radością życia. „Cztery koła, czysta koszula – czego więcej trzeba, by gnać do celu?” – to All Summer Long. Tytuł Daytona nie wymaga komentarza, a Red metaforycznie przyznaje wyższość włoskiej wyścigowej czerwieni nawet nad deepest blue, smutnym kolorem bluesa – czegóż innego oczekiwać od muzyka z gitarą Italia Maranello w rękach? Z kolei Donohue’s Broken Wheel upamiętnia śmierć Marka Donohue po wypadku na torze Zeltweg przed GP Austrii 1975, w wyniku wybuchu opony w Marchu Formuły 1.

I chyba najpiękniejsza metafora w tekstach Chrisa – w Miles Is a Cigarette, wspomnieniu Milesa Davisa: „brzmienie tych włoskich silników jest zupełnie jak twoja trąbka”.

Za kierownicą Ferrari Dino 308 GT4 z przygotowaniem torowym

Żegnaj, Ayrton…

Natomiast najwspanialszą piosenką kiedykolwiek dedykowaną kierowcy jest Saudade. To nieprzekładalne portugalskie słowo, dosłownie (i w uproszczeniu) samotność, oznacza pogodną nostalgię, afirmację przemijania i tęsknotę za minionym. Niżej widnieje dedykacja: „For Ayrton Senna”. „Nic nie trwa wiecznie, ale czasem kończy się przedwcześnie” – śpiewa Rea.– „Dziś z bezmiaru fascynacji został pusty, ciemny pokój. A to spojrzenie, co ono wyrażało? Książka jest już zamknięta i nie dowiemy się nigdy.” To aluzja do Senny innego niż zwykle, zdenerwowanego, z niemal rozpaczą w oczach przed startem do tragicznego Grand Prix San Marino 1 maja 1994 r. na torze Imola.

Chris Rea – kompozytor, wokalista, fenomenalny gitarzysta, autor tekstów i malarz, a do tego pasjonat motoryzacji i ambitny kierowca sportowy, jest nade wszystko nieuleczalnym romantykiem. Być może jednym z ostatnich w swoim gatunku.

Chris Rea w chwili, gdy nie jeździ samochodami…

Powrót

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *