Wybitne auto wyróżnia amortyzacja – informująca o drodze, ale nie pozwalająca jej dyktować warunków.
Interpretacja.
Zestrojenie siły tłumienia amortyzatorów musi być na tyle sprężyste, aby kierowca czuł drogę. Zbyt twarde, deskowate pozbawia czucia, przekazuje tylko kierunek zmiany pracy (góra lub dół), nie mówiąc nic o szczegółach nawierzchni, zwłaszcza o przyczepności. Nie oznacza to bynajmniej, że zawieszenie nie może być sztywne – wręcz musi, aby spełniać drugi warunek – nie może jednak być zero-jedynkowe w swej sztywności i przede wszystkim musi mieć skok; choćby nieduży, ale zakres prawdziwej pracy.
Z drugiej strony kalibracja amortyzacji (składająca się ze skoku, tłumienia dobicia i odbicia oraz ich progresji) musi pozwalać zawieszeniu w pełni panować nad zachowaniem auta. Droga nie może mu narzucać, co ma robić. Wszelkie nierówności muszą być pochłaniane przez amortyzację zanim przeniosą się na ruch nadwozia. Auto nie może podskakiwać na wybojach – musi je gasić. Nie może być miotane przez przeciążenia boczne – musi trzymać kierunek i szybko wstawać z wszelkich przechyłów. Koła nie mogą tracić kontaktu z nawierzchnią choćby na tarkach – zawieszenie musi je stale dociskać do drogi. Nawet po skoku zawieszenie musi zgasić wszelkie siły reakcji „na raz”. To oznacza, że zawieszenie nie może być zbyt miękkie – bo takie zawsze będzie bujać autem. Będzie też za wolne, aby informować kierowcę o tym, co się pod nim dzieje (odnośnie jeszcze pierwszego warunku).
W praktyce są amortyzacje dobre, świetne i wybitne. Wśród klubowych aut amortyzacją wyróżniają się GT-R (niemal rajdowa), Gallardo (zaskakująca!) i CLK AMG (wyścigowa ale w kalibracji nierównych torów ulicznych). Wszystkie są świetne, ocierając się o wybitność. Jednak bledną przy absolutnie wybitnych mistrzach amortyzacji – Imprezie STi i Lancerze Evo.
Kamil / Supercar Club Poland