Jestem pasjonatem motoryzacji i mam to szczęście, że jeżdżę najszybszymi autami świata. Wyznając pogląd, że im większa siła, tym większa odpowiedzialność, trzymam się zasad, które uważam za elementarny drogowy savoir vivre.
- Szanuję innych kierowców i swój samochód; traktuję ich z wyczuciem kulturalnego człowieka i kierowcy (patrz: „Tak jeżdżę – samochodami”).
-
Staram się być pomocny, przepuszczać włączających się do ruchu, zostawiać miejsce, nie dawać innym odczuć swojej obecności na drodze. Sygnalizuję awaryjnymi zbliżający się zastój w ruchu, w uzasadnionych przypadkach ostrzegam o bezzasadnie ustawionej kontroli prędkości.
-
Nie przeklinam i nie używam obelżywych gestów; co by mi to miało dać…
-
Stale przewiduję, co się może zdarzyć, zwracam uwagę na to, co dzieje się w oddali i odpowiednio wcześniej reaguje. Zawsze stosuję zasadę ograniczonego zaufania.
-
Przepisy są po to, by je przestrzegać. Mam jednak świadomość, że część z nich tworzyli ludzie zdający się nigdy nie siedzieć w samochodzie. Jako kierowca czerpiący radość z jazdy wiem, że prędkość jest jej nieodzownym czynnikiem, wpływającym m.in. na płynność jazdy i przyjemność w zakrętach. Stąd staram się zawsze dostosować prędkość do wymagań zakrętu, biorąc pod uwagę ruch, widoczność wyjścia, warunki nawierzchniowe i własne umiejętności połączone z wyczuciem samochodu.
-
Samochody klubowe są bardzo szybkie i wymagające w prowadzeniu – stawiają kierowcy wymagania wyższe nawet niż auto rajdowe – dlatego prowadząc je jestem zawsze w 100% skoncentrowany na jeździe.
-
Pamiętam, że w Polsce obowiązuje ruch prawostronny i choć supersamochody nie zostały stworzone do bycia wyprzedzanymi, to nie staram się za wszelką cenę trzymać lewego pasa.
-
Każdy skręt poprzedzam migaczem i bez względu na okoliczności nie pozwalam sobie na jazdę slalomem.
-
Na zwężeniach dwupasmówek korzystam z zasady „zamka błyskawicznego” zajmując miejsce w kolejce czekających na przejazd zarówno na lewym, jak i prawym pasie. Z niewiadomych przyczyn polscy kierowcy odbierają takie zachowanie jako impertynenckie i chęć „wykiwania” innych nie rozumiejąc, że dzięki temu wszyscy szybciej opuszczą zwężenie.
-
Supersamochody zwracają na siebie bardzo dużą uwagę i często prowokują niedojrzałych emocjonalnie do prób rywalizacji. Nie reaguję na zaczepki i nigdy nie udowadniam, że mam szybszy samochód; w tych autach nie trzeba niczego udowadniać.
-
Ograniczam trąbienie do wyjątkowo groźnych sytuacji, nie mrugam długimi, by przegonić wolniejszego z lewego pasa, zawsze utrzymuję bezpieczną odległość. Każda forma nerwowego zachowania rodzi u innych nerwowe zachowanie.
-
Zwracam uwagę na to, gdzie parkuję i czy przez swoją niestaranność nie wystawiam sobie negatywnego świadectwa. Nie ma bardziej żenującego widoku niż błyszczący supersamochód zaparkowany na miejscu dla niepełnosprawnych czy trawniku.
Wierzę, że te proste zasady – tak oczywiste, choć często zapominane – świadczą o nas bardziej niż auta, którymi jeździmy.
Hołek / Supercar Club Poland