Tag: is_tag

GT Alpejskie Przełęcze (Dzień 3 i 4)

Powrót do GT Przełęcze Alpejskie (Dzień 2)

Na trójstyku prowincji Trydent, Werona i Brescia znajdujemy największe i najczystsze jezioro we Włoszech – Lago di Garda. To nie przypadek, że klubowa kolumna trafia w to miejsce przy okazji każdego włoskiego Gran Turismo. Zstępujący lodowiec wyrzeźbił tu naturalny cud świata, misterną siatkę przełęczy porośniętych bujną roślinnością śródziemnomorską z łagodnym i sprzyjającym wegetacji klimatem. W tej wysokogórskiej scenerii, wśród cyprysów, oleandrów, cedrów i palm, trafiamy do najpiękniejszych miasteczek pamiętających czasy wczesnego średniowiecza. Łączące je drogi stanowią świetny poligon dla ambitnych kierowców szukających wrażeń z aktywnej jazdy, nie nudzącej się nawet przez chwilę dzięki zmiennym krajobrazom.

Jeszcze wczoraj w Alpach pokonywany dystans mierzyliśmy nie kilometrami lecz wyzwaniami. Dziś z Ronzone jedziemy na południe, krętymi przesmykami Dolomitów docieramy do północnego krańca Gardy, odpoczywamy i zwiedzamy Riva del Garda – jedno z najbardziej klimatycznych miejsc tego regionu. Relaks nad krystalicznie czystą (i ciepłą pomimo pory roku!) wodą łączymy z noclegiem w luksusowym hotelu i kolacją w miejscowej osterii, która okazała się hitem wyprawy nagrodzonym owacjami na stojąco. Kolejny, czyli czwarty i ostatni dzień klubowego gran turismo, stał pod znakiem Mille Miglia oraz wizyty w rewelacyjnym muzeum wyścigu na przedmieściach Brescii. Stamtąd, już leniwie autostradą, zmierzamy na lotnisko wieńczące naszą wielką włoską przygodę.

Szybki serwis hamulców w Gallardo w miejscowym serwisie. Obok stojące wyścigowe klasyki i youndtimery pokazują najdobitniej, że znajdujemy się w ojczyźnie motoryzacji, Terra di Motori.

Szybki serwis hamulców w Gallardo w miejscowym serwisie. Obok stojące wyścigowe klasyki i youngtimery pokazują najdobitniej, że znajdujemy się w ojczyźnie motoryzacji, Terra di Motori.

dIMG_2605

Nad Gardą niezmiennie pięknie, spokojne wody jeziora zatrzymują czas i sprawiają, że ten sam widok rok temu sprawia wrażenie wczorajszego. Zatrzymujemy się tu na szybki poczęstunek i dalej w drogę.

dIMG_2701

Objazd jeziora przy stromej ścianie gór daje niezapomniane wrażenie widokowe i dźwiękowe. Każdy metr tej drogi uzasadnia istnienie supersamochodów, chciałoby się go wydłużyć w nieskończoność.

Bardzo niecodzienny obrazek w tylnym lusterku. Trzech przedstawicieli włoskiej supermotoryzacji skradających się do

Bardzo niecodzienny obrazek w tylnym lusterku. Trzech czołowych przedstawicieli włoskiej supermotoryzacji skradających się do pożarcia napotkanego ruchu. Po takiej wyprawie patrzysz na nie jak na precyzyjną broń drogową, nie bulwarowych ściemniaczy.

Każda wyprawa ma swój punkt kulminacyjny, moment kiedy emocje sięgają zenitu i wszystko to, co wydarzyło się dotychczas nabiera prawdziwego sensu. Dla nas

Każda wyprawa ma swój punkt kulminacyjny, moment kiedy emocje sięgają zenitu i wszystko to, co wydarzyło się dotychczas, schodzi na drugi plan. GT Alpejskie Przełęcze podsumowuje wizyta w Ristorante Al Volt, uczta, uniesienie, pozazmysłowe przeżycie. Trudno ująć to w słowach, bo gospodarze osterii w Riva del Garda przygotowali nam kilka godzin zapomnienia o świecie. Nie jadłeś dotychczas czegoś tak dobrego, uwierz mi…

Kontakt z supergastronomią, jak z supersamochodami, uczy że o całościowym wrażeniu decydują detale. To nimi się zachwycasz, to o nich będziesz pamiętał po roku i dłużej. O sukcesie Al Volt zadecydował scenariusz kolacji. Tak, to najlepsze słowo. Z góry założony genialny plan smaków i doznań wzrokowych.

Kontakt z supergastronomią, jak z supersamochodami, uczy, że o całościowym wrażeniu decydują detale. To nimi się zachwycasz, to o nich będziesz pamiętał po roku i dłużej. O sukcesie Al Volt zadecydował scenariusz kolacji. Tak, to najlepsze słowo. Z góry założony, genialny plan smaków i doznań wzrokowych następujących po sobie nieprzypadkowo.

Kilkanaście drobnych potraw, które jak wina spod ręki dobrego sommeliera odkrywają w ustach kulinarnego laika dotąd nie doświadczane wrażenia smakowe. Ta kolacja bardziej niż poznaniem kuchni Włoch była poznaniem samego siebie.

Kilkanaście drobnych potraw, które jak wina spod ręki dobrego sommeliera odkrywają w ustach kulinarnego laika dotąd nie doświadczane wrażenia smakowe. Ta kolacja, bardziej niż poznaniem kuchni Włoch, była poznaniem samego siebie.

Nad ranem Garda powoli budzi się do życia, nieco skostniała po chłodnej i wilgotnej nocy. Aż trudno uwierzyć, że to ostatni dzień wyprawy. Czy istnieje życie po klubowym GT? Pewnie tak, choć w takich chwilach uzmysławiasz sobie, że chyba tracisz na nim czas.

Nad ranem Garda powoli budzi się do życia, nieco skostniała po chłodnej i wilgotnej nocy. Aż trudno uwierzyć, że to ostatni dzień wyprawy. Czy istnieje życie po klubowym GT? Pewnie tak, choć w takich chwilach uświadamiasz sobie, że trochę tracisz na nie czas.

dIMG_3006

Otaczające Gardę Alpy z Grupy Baldo mają swój niepowtarzalny klimat. Masywne stożki i kotły polodowcowe budzą respekt i chęć odkrywania ukrytych wśród nich tajemnic. Z rozmów z miejscowymi dowiadujemy się o ich kaprysach i krążących o nich legendach. Tak jak z drogami, to góry dla odważnych, którzy dla satysfakcji nie boją się poświęcić dużo. Czasami wszystko.

Korzystamy z ostatnich uroków kulinarnych Gardy. Już niedługo czeka nas podróż na południe i powrót do "normalności". Po drodze zahaczymy o jeszcze jedno, bardzo ważne dla wyprawy miejsce.

Korzystamy z ostatnich uroków kulinarnych Gardy. Już niedługo czeka nas podróż na południe i powrót do „normalności”. Po drodze zahaczymy o jeszcze jedno, bardzo ważne dla wyprawy miejsce.

No właśnie, Mille Miglia. Żeby zrozumieć włoską motoryzację, trzeba zacząć od elementarza, a nim bezsprzecznie jest ten legendarny wyścig. To w nim zawierały się wszystkie emocje, które współcześni producenci z Terra di Motori próbują wszczepić w swoje dzieła.

No właśnie, Mille Miglia. Żeby zrozumieć włoską motoryzację, trzeba zacząć od elementarza, a nim bezsprzecznie jest ten legendarny wyścig. To w nim zawierały się wszystkie emocje, które współcześni producenci z Terra di Motori próbują wszczepić w swoje dzieła.

Czy motoryzacyjni bohaterowie współczesności mają coś w sobie z tamtych szalonych czasów? Myślimy, że tak. Ale sam samochód to za mało, potrzebni są przede wszystkim kierowcy z charakterem i umiejętnościami.

Czy motoryzacyjni bohaterowie współczesności mają coś w sobie z tamtych „pełnokrwistych” czasów? Myślimy, że tak. Ale sam samochód to za mało, potrzebni są przede wszystkim kierowcy z charakterem i umiejętnościami.

To miejsce oddycha samochodami pełną piersią, każdy eksponat to kawał wielkiej historii i inspiracja dla obecnych.

To miejsce oddycha samochodami pełną piersią, każdy eksponat to kawał wielkiej historii i inspiracja dla obecnych. Korzystamy ze specjalnego zaproszenia muzeum, oglądamy i dowiadujemy się o rzeczach, których na co dzień zobaczyć tu nie można.

Chwila na pamiątkowe zdjęcia. To paradoks, ale tempo GT Alpejskie Przełęcze było tak duże, że zapomnieliśmy o rzeczach przyziemnych. Do tej wyprawy będziemy wracać jeszcze nie raz i pewnie nie tylko w przyszłym roku.

Chwila na pamiątkowe zdjęcia. To paradoks, ale tempo GT Alpejskie Przełęcze było tak duże, że zapomnieliśmy o rzeczach przyziemnych. Do tej wyprawy będziemy wracać jeszcze nie raz i pewnie nie tylko w przyszłym roku. To była esencja gran turismo. I klubu.

Kamil / Supercar Club Poland

Powrót

GT Alpejskie Przełęcze (Dzień 2)

Powrót do GT Alpejskie Przełęcze (Dzień 1)

Pierwszy haust porannego powietrza wysyca cylindry energetyczną mieszanką. Spokojną atmosferę budzącego się po chłodnej nocy Ronzone przerywa ryk siedmiu silników zalewanych paliwem w niepoprawnych ekologicznie ilościach. Skostniałe po nocnym postoju konstrukcje nabierają temperatury bulgocąc i drżąc, wypełniają okolicę słodkim aromatem niedopalonej benzyny. Po mocnym włoskim espresso i sytym śniadaniu ten mechaniczny koncert ostatecznie stawia nas na nogi i zapowiada intensywny dzień pełen drogowych wrażeń.

Dziś wyruszamy na przygodę z przełęczami, bardzo wąskimi i technicznymi drogami trawersującymi strome zbocza Alp Retyckich. Choć w pamięci nie gaśnie wspomnienie luksusowej nocy w OrsoGrigio, pora skoncentrować się na jeździe. Prawie 300-kilometrowa trasa zapętlona w Ronzone poprowadzi nas przez jedne z najtrudniejszych dróg w tej części Europy, wymagających intuicji i wyprzedzającego myślenia. Czy wczorajsza rozgrzewka w południowym Tyrolu przygotowała nas, by podjąć się tego wyzwania? Na odpowiedź nie trzeba było czekać długo.

as

Orso to luksus wykraczający poza skalę typowych pięciogwiazdkowców. Tu nic nie jest wystandaryzowane, a każdy traktowany indywidualnie. Gospodarze uprzedzeni o przybyciu klubowej grupy przygotowali nam wyjątkowy, szczególnie kulinarnie, wieczór. Po takiej nocy wczesne wstawanie na puste jeszcze drogi nie przychodziło łatwo.

Wspinaczka w kierunku jeziora Santa Giustina nagradza wspaniałymi widokami i wprowadza nas w techniczną hipnozę. Dohamowanie, skręt, apex i gaz. Gra dociążeń, eksperymentów z torem jazdy i granicznymi prędkościami. Długa, ciągnąca się kilkadziesiąt kilometrów esencja przyjemności z jazdy.

Wspinaczka w kierunku jeziora Santa Giustina nagradza wspaniałymi widokami i wprowadza nas w techniczną hipnozę. Dohamowanie, skręt, apex i gaz. Gra dociążeń, eksperymentów z torem jazdy i granicznymi prędkościami. Długa, ciągnąca się kilkadziesiąt kilometrów esencja przyjemności z jazdy.

GT Alpejskie Przełęcze

Polakowi Trydent najczęściej kojarzy się z soborem. W sezonie urlopowym względnie z nartami. Tymczasem Trentino to prawie 10 tys. ha winnic i wachlarz słynnych producentów win m. in. Foradori, San Leonardo czy Ferrari. Tylko na naszej trasie spotkaliśmy kilkanaście sporych i prężnie działających upraw winogron, a jedna z najciekawszych winnic w okolicy miała stać się przystankiem dla klubowej kolumny.

Aby dużo zyskać, trzeba zaryzykować. W gronie ludzi biznesu brzmi to jak truizm, ale późna październikowa data wyprawy budziła wątpliwości, szczególnie pogodowe. Stawką był jednak koniec sezonu turystycznego i puste drogi. Ryzyko opłaciło się - przyjemne temperatury i słońce nie opuszczały nas nawet na krok a trasy wydawały się jakby zamknięte na potrzeby klubowego przejazdu. Czego można chcieć więcej?

Aby dużo zyskać, trzeba zaryzykować. W gronie ludzi biznesu brzmi to jak truizm, ale późna październikowa data wyprawy budziła wątpliwości, szczególnie pogodowe. Stawką był jednak koniec sezonu turystycznego i puste drogi. Ryzyko opłaciło się – przyjemne temperatury i słońce nie opuszczały nas nawet na krok a trasy wydawały się jakby zamknięte na potrzeby klubowego przejazdu. Czego można chcieć więcej?

Klimat włoskich alpejskich miasteczek różni się od tych, które kilkaset kilometrów temu odwiedzaliśmy pokonując Tyrol. Drewniane okiennice, pastelowe kolory przełamywane gdzieniegdzie jaskrawymi elementami elewacji. Na zewnątrz życie płynie spokojnie, choć w domach, jak na włoskich górali przystało,

Klimat włoskich alpejskich miasteczek różni się od tych, które kilkaset kilometrów temu odwiedzaliśmy pokonując Tyrol. Drewniane okiennice, pastelowe kolory przełamywane gdzieniegdzie jaskrawymi elementami elewacji. Na zewnątrz życie płynie spokojnie, choć w domach, jak na włoskich górali przystało, nie brak pewnie rzutkiego temperamentu.

Głęboko w górach drogi zawężają się, perspektywa skraca do kolejnych dwóch zakrętów. Nie liczy się to co za chwilę, ważne co potem. Jeśli teraz nie jesteś gotowy do 

Głęboko w górach drogi zawężają się, perspektywa skraca do kolejnych dwóch zakrętów. Nie liczy się to co za chwilę, ważne co potem. Jeśli nie przewidziałeś dwóch ruchów do przodu, to jest już na to za późno. Z każdym kilometrem przerabiamy ten elementarz szybkiej jazdy samochodem.

Gdyby liczyła się tu moc, Aventador zostawiałby towarzyszy daleko w tyle. Przełęcze preferują jednak zwinność i bezpośredniość samochodu, mniejsza bezwładność pozwala sterować bryłą jako całość, nie tylko przednią osią. Pod tym względem 458 Italia nie ma tutaj konkurencji. Stąd brak jej w peletonie...

Gdyby liczyła się moc, Aventador zostawiałby towarzyszy daleko w tyle. Przełęcze preferują jednak zwinność i bezpośredniość samochodu, mniejsza bezwładność pozwala sterować bryłą jako całością, nie tylko przednią osią. Pod tym względem 458 Italia nie ma tutaj konkurencji. Stąd brak jej w peletonie…

d

Gran Turismo to uczta dla zmysłów, wśród których smak odgrywa kluczową rolę. Dlatego scenariusz wyprawy pisany był pod restauracje odsłaniające prawdziwe oblicze włoskiej kuchni gór. Możesz zwiedzać tygodniami, ale jeśli nie jesteś świadom, czego warto spróbować, to jakbyś tam nigdy nie był. Przed przyjazdem Klubowiczów zasięgnęliśmy opinii ekspertów, przetestowaliśmy na żywym organiźmie i wybraliśmy tylko to, co najlepsze. Efekt końcowy zmiótł wszystkich z nóg. Tak pysznego GT jeszcze nie było.

Winnica z ponad stu letnią tradycją i sukcesami na arenie międzynarodowej. Nie przyjechaliśmy po to, aby dowiedzieć się, jak wyrabia się wino. Przyjechaliśmy poczuć klimat włoskiego gospodarstwa kierowanego pasją do robienia

Winnica z ponad stuletnią tradycją, niszowa, ale ceniona na arenie międzynarodowej. Nie przyjechaliśmy tu po to, aby dowiedzieć się, jak powstaje wino. Przyjechaliśmy poczuć klimat włoskiego gospodarstwa kierowanego pasją do robienia najlepiej tego, na czym się zna i co kocha. Wspaniała odtrutka na komercyjną zarazę naszych czasów.

Aby móc dobrze coś robić, trzeba poznać osiągnięcia pokoleń. Sprawdza się w większośc dyscyplin życiowych. Tutaj, fach winiarski wczoraj i dziś.

Aby móc dobrze coś robić, trzeba poznać osiągnięcia pokoleń. Ta reguła sprawdza się w większości dyscyplin życiowych. Tutaj, fach winiarski wczoraj i dziś.

Księgi rachunkowe z XIX wieku. Po wizycie w takim miejscu ostrożniej posługujesz się określeniem'tradycyjny'.

Księgi rachunkowe z XIX wieku. Po wizycie w takim miejscu ostrożniej posługujesz się nośnym marketingowo i nadużywanym dziś określeniem „tradycyjny”.

Po wizycie w winnicy i zakupach powrót na trasę już w wolniejszym tempie. Wracamy do Orso, by przygotować się do kulminacji programu tego dnia. Jazd nocnych. W tych warunkach prowadzenie samochodu po ciemku wymaga nie tylko umiejętności, ale przede wszystkim odwagi.

Po wizycie w winnicy i zakupach powrót na trasę już w wolniejszym tempie. Wracamy do Orso, by przygotować się do punktu kulminacyjnego dnia. Jazd nocnych. W tych warunkach prowadzenie samochodu po ciemku wymaga nie tylko umiejętności, ale przede wszystkim odwagi.

Gdy dla większości kończy się dzień, dla innych zaczyna jego najbardziej intensywna część. Jest tak ciemno, że zdaje się, jakby świat za szybą oświetlał pas Drogi Mlecznej. Te same drogi, te same samochody, te same czynności, a czujemy się, jakby

Gdy dla większości kończy się dzień, dla innych zaczyna jego najbardziej intensywna część. Tutaj w górach jest tak ciemno, że zdaje się, jakby świat za szybą oświetlał pas Drogi Mlecznej. Te same drogi, te same samochody, te same czynności, a jednak wszystko zupełnie inne. Zmysły wyczulają się do granic możliwości, świadomość zastępuje instynkt. Palec na przycisku „Start Engine”. Czas przenieść się do świata drogowej nirwany.

c.d.n.

Kamil / Supercar Club Poland

Powrót

GT Alpejskie Przełęcze (Dzień 1)

Powrót do intro GT Alpejskie Przełęcze

Co różni GT od zwykłej podróży? Wiele, ale przede wszystkim plan. Nie taki godzinowy, raczej scenariusz, zgranie ze sobą czasu, miejsc i emocji, aby zsumowały się w nieprzerwanie ekscytujące doświadczenie. Skorzystanie z potencjału Alp wymagało czegoś więcej niż połączenia kreską na mapie interesujących punktów. Dlatego wyprawę poprzedził tygodniowy pilotaż nastawiony na wyszukiwanie faktycznie wartościowych miejsc, ciekawych ludzi i niekomercyjnych smaków. Właściwa wyprawa to synteza powyższych, esencja odkryć przecedzona przez oczekiwania Uczestników.

Stolica Tyrolu Innsbruck powitała nas deszczem, choć wszystkie prognozy wskazywały, że im dalej na południe, tym więcej przejaśnień. Skąd pomysł, aby modny narciarski kurort rozpoczął klubową przygodę? Odpowiedź pojawiła się już po kilku kilometrach wgłąb doliny Ötztal.

Wszystko przygotowane, czekamy na przylot Uczestników na lotnisku w Innsbrucku.

Wszystko przygotowane, czekamy na przylot Uczestników na lotnisku w Innsbrucku. Start w stolicy Tyrolu to wybór nieprzypadkowy, jak u Hitchcocka fabuła GT Alpejskie Przełęcze rozpoczyna się od doliny Otztal drogowym trzęsieniem ziemi, a im bliżej Trydentu tym napięcie będzie rosnąć.

Szczyty Alp Stubajskich toną w chmurach, ale warunki drogowe nie są najgorsze. Rosnące wskazania barometru potwierdzają tylko optymistyczne prognozę pogody.

Szczyty Alp Retyckich toną w chmurach, ale warunki drogowe nie są najgorsze. Rosnące wskazania barometru potwierdzają tylko optymistyczną prognozę pogody. Spoglądając na klubową flotę trasę do Solden widzimy w jasnych barwach.

Przystanki w drodze to nie organizacyjna konieczność, każdy wnosi coś nowego

Przystanki w drodze to nie organizacyjna konieczność, każdy wnosi coś ciekawego. Niedaleko stąd w latach 90-tych ubiegłego wieku grupa niemieckich turystów odnalazła ciało człowieka, który zmarł ponad 5000 lat temu. Badania genetyczne wykazały, że możliwi krewni denata żyją do dzisiaj w okolicach Solden…

Im głębiej zapuszczamy się doliną Otztal, tym ciekawsze drogi i lepsza pogoda. Kierowcy wyraźnie rozkręcają się, jazda staje się płynna i coraz szybsza. W samochodzie zamykającym klubową kolumnę otwieramy szyby i wsłuchujemy się w koncert silników.

Im głębiej zapuszczamy się doliną Otztal, tym ciekawsze drogi i lepsza pogoda. Kierowcy wyraźnie rozkręcają się, jazda staje się płynna i coraz szybsza. W samochodzie zamykającym klubową kolumnę otwieramy szyby i wsłuchujemy się w muzykę silników. Strome zbocza wąwozu zamieniają to miejsce w prawdziwą sale koncertową.

Jak w muzyce trasa wymaga harmonii, sinusoidy tempa, aby nie męczyła intensywnością i nie usypiała monotonią. Podczas pilotażu dobraliśmy drogi tak, aby interwały zrywów na krętych przełęczach przedzielały chwile odpoczynku na otwartych płaskowyżach.

Jak w muzyce trasa wymaga harmonii, sinusoidy tempa, aby nie męczyła intensywnością i nie usypiała monotonią. Podczas pilotażu dobraliśmy drogi tak, aby interwały zrywów na krętych przełęczach przedzielały chwile odpoczynku na otwartych płaskowyżach. Taka jak ta widoczna partia szybkich zakrętów to sama przyjemność.

Kolejny przystanek, tym razem z zamiarem posiłku. Pilotaż zidentyfikował to miejsce jako ostoję tradycyjnej tyrolskiej kuchni serwowanej w niepowtarzalny domowy sposób. Dla wzmocnienia smaku dodatkowo wrażenia wzrokowe, piękna ekspozycja na dolinę.

Kolejny przystanek, tym razem z zamiarem posiłku. Pilotaż zidentyfikował to miejsce jako ostoję tradycyjnej tyrolskiej kuchni serwowanej w niepowtarzalny domowy sposób. Dla wzmocnienia smaku dodatkowo wrażenia wzrokowe, piękna ekspozycja na dolinę.

GT Alpejskie Przełęcze

Południowo austriacka gościnność nakazuje, aby gość spróbował wszystkiego, co uchodzi za specjalność domu. W ten sposób doświadczyliśmy pierwszej odsłony kulinarnych uniesień tej wyprawy. Przepyszna wędlina Speck zdradza, że zbliżamy się do granicy z Trydentem-Górną Adygą.

Choć zbliżamy się do ojczyzny supermotoryzacji, kolumna klubowych aut wzbudza ogromne poruszenie. Gdziekolwiek się pojawimy, spotykamy się z entuzjastycznym przyjęciem i honorami godnymi bohaterów. No cóż, aby 

Kolumna klubowych aut wzbudza ogromne poruszenie. Gdziekolwiek się pojawimy, spotykamy się z entuzjastycznym przyjęciem i honorami godnymi bohaterów. Nie istotne, że stać Cię na taki samochód, istotne że stać Cię, aby zmierzyć się z tymi drogami.

Fenomenalne otwarte płaskowyże pozwalają po raz pierwszy pojechać naprawdę szybko bez obawy o dalszy przebieg drogi. Wraz ze wzrostem prędkości każdy kierowca przenosi się do swojego świata percepcji auta i otoczenia. Głos w krótkofalówkach milknie na kilkanaście minut. Drogowa Nirvana.

Fenomenalne otwarte płaskowyże pozwalają po raz pierwszy pojechać naprawdę szybko bez obawy o dalszy przebieg drogi. Wraz ze wzrostem prędkości każdy kierowca przenosi się do swojego świata percepcji auta i otoczenia. Głos w krótkofalówkach milknie na kilkanaście minut.

Kolejne plany masywów górskich pokazują

Kolejne plany masywów górskich odkrywają przed nami nadchodzącą przygodę. Droga wije się ze znacznymi przewyższeniami, to prawdziwy test dla sprzętu, ale przede wszystkim dla kierowców, od których zależy jego niezawodność w tak wymagających warunkach.

Na alpejskim poligonie drogowym Maserati Granturismo pokazuje swoje dotąd nie odkryte oblicze.

Na alpejskim poligonie drogowym Maserati Granturismo pokazuje swoje dotąd nie odkryte oblicze. Jeśli ktokolwiek miał jeszcze wątpliwości, czy grand tourer wytrzymuje trudy górskiej wspinaczki, odpowiadamy – tak. A robi to w stylu, którego pozazdrościć mu może nawet Ferrari.

Droga z Solden do Ronzone to cztery kultowe przełęcze drogowe - Monte Giovo, San Leonardo, Timmelsjoch i Passo di Pennes. Na mecie nagroda, jeden z najciekawszych hoteli odwiedzonych jak dotąd przez klubowe GT. Właściciele mogą poszczycić się przynależnością do prestiżowego Jeunes Restaurateurs D’Europe oraz gwiazdką Michelin.

Droga z Solden do Ronzone to cztery kultowe przełęcze drogowe – Monte Giovo, San Leonardo, Timmelsjoch i Passo di Pennes. Na mecie nagroda, jeden z najciekawszych hoteli odwiedzonych jak dotąd przez klubowe GT. Właściciele mogą poszczycić się przynależnością do prestiżowego Jeunes Restaurateurs D’Europe oraz gwiazdką Michelin.

Wszystko przygotowane, przywitają nas gospodarze zdradzając tajemnice swojej kuchni. Jeden z nich to wybitny enolog, który zadba o atmosferę tego wieczoru.

Wszystko przygotowane, przywitają nas gospodarze zdradzając tajemnice swojej kuchni. Jeden z nich to wybitny enolog, który zadba o dobrą atmosferę tego wieczoru.

Kolejne odsłony wieczoru przechodzą po zaprojektowanym przez szefa kuchni spektrum smaków, rozkładając doznania na czynniki pierwsze, drażniąc zmysły subtelnościami by po chwili eksplodować

Kolejne potrawy przechodzą po zaprojektowanym przez szefa kuchni spektrum smaków, rozkładając doznania na czynniki pierwsze, drażniąc zmysły subtelnościami, by po chwili eksplodować ich intensywnością. Pozorny chaos, który dopiero jako całość zdradza ukryty zamysł. Jeśli cokolwiek mogło przyćmić wrażenia drogowe tego dnia, to właśnie ten magiczny wieczór.

c.d.n.

Kamil / Supercar Club Poland

Powrót

GT Alpejskie Przełęcze

GT Alpejskie Przełęcze

GT Alpejskie Przełęcze 2014

Start z lotniska w Innsbrucku przeciągał się. Ciężkie chmury zalegające na przedpolu Alp wysyłały jasny komunikat, że przejazd wymagającą drogowo doliną Ötztal będzie nie lada wyzwaniem. Przed nami siedem supersamochodów. Siedem różnych przygód i nagród dla kierowców, którzy odważą się stawić im czoło w warunkach takich, jakie czekają na Gran Turismo Alpejskie Przełęcze. Przez kolejne pięć dni poznaliśmy, co to motoryzacyjny raj, choć droga do niego nie wiodła prosto.

GT Alpejskie Przełęcze 2014

GT Alpejskie Przełęcze 2014

Przełęcze górskie narzucają specyficzne tempo i styl jazdy, wymagają ciągłej koncentracji i zmagania z grawitacją, która raz wspomaga, innym razem straszy. Zamknięty w wąskim kanale drogi balansujesz między przyjemnością a niepewnością. Im szybciej, tym płynniej i przyjemniej, ale też bardziej ryzykownie. Czujesz się, jakbyś trzymał w ręku potencjometr, który im bardziej zbliża Cię na motoryzacyjne wyżyny, tym boleśniejszym grozi upadkiem. Każda dodatkowa kreska to potencjalnie większy problem, pomnożony przez bezwładność maszyny.

GT Alpejskie Przełęcze 2014

GT Alpejskie Przełęcze 2014

Tysiąckilometrowa trasa klubowego GT nie była przypadkowa. Niczym szew spoiła trzy kluczowe dla wyprawy elementy. Jak w swej nazwie, miała przybliżyć nam osiem przełęczy uchodzących za najlepsze wysokogórskie drogi w Europie. W przerwach od jeżdżenia zapewnić odpoczynek przy smakach najwyższej próby, mierzonej gwiazdkami Michelin. Co równie istotne, narzucić niemalejące tempo wrażeń i wyzwań, tak aby każda minuta była wartościowa. Ambitne? W zamyśle. I bardzo czasochłonne. Przygotowanie GT Alpejskie Przełęcze zajęło łącznie dwa miesiące intensywnej pracy.

GT Alpejskie Przełęcze 2014

GT Alpejskie Przełęcze 2014

A wszystko rozpoczyna trasa do Sölden, o której już w najbliższej relacji z pierwszego dnia wyprawy.

Relacja z pierwszego dnia GT Alpejskie Przełęcze

Kamil / Supercar Club Poland

Powrót

Villa d’Este

Od 500 lat wody Como ze stoickim spokojem śledzą burzliwą historię Villi d’Este, równie pięknej co polodowcowy pejzaż jeziora

Miejsce przyciągające najgłośniejsze nazwiska świata, świątynia elegancji, mekka klasycznej motoryzacji.

Pani zadała dzieciom do domu, aby od rodziców dowiedziały się, kim jest dżentelmen. Dziewczynka wezwana do odpowiedzi wstaje i stwierdza: Moja mama powiedziała, że to taki elegancki pan, który żył za czasów mojego dziadka.

Zbyt prosto napisać – to nie czasy dżentelmenów. Są i zawsze będą, to co faktycznie przemija, to moda na szlachetne obyczaje. Europa zna jednak miejsca, w których elegancja i dystynkcja nie są pozowanym reliktem przeszłości, ale… warunkiem koniecznym zaproszenia do środka.

Drugi dzień Odysei Włoskiej Klubowiczów Supercar Club Poland zakończył się w Cernobbio, kameralnej miejscowości położonej nad jeziorem Como. Miejscu nieprzypadkowym, dla włoskiego gran turismo domyślnym, którego niezwykłość od lat pisała historia, a współczesność dopisuje kolejne karty.

Burzliwe dzieje

W 1568 roku wpływowy kardynał Tolomeo Ottavio Gallios podjął decyzję o wybudowaniu tu willi wychodzącej na jezioro. Szczególny charakter budowli, nazwanej za górskim strumieniem Garrovo, miał nadać wybitny architekt Pellegrino Pellegrini z Valsoldy. Przez lata obiekt i sąsiadujące z nim ogrody uświetniali kolejni właściciele i ich goście, tworząc zeń ośrodek kulturalny na równi z wypoczynkowym.

Najlepsze lata swego życia spędziła tu na początku XIX wieku Karolina Brunszwicka, przyszła królowa Anglii, żona Jerzego IV. To ona zmienia nazwę willi na d’Este, odkrywając w swym i męża drzewie rodowym odległe XVI-wieczne korzenie o tej nazwie. Dziedziczka rodu Brunszwików wprowadza kolejne udoskonalenia do swej rezydencji, prowadząc rozwiązłe i sybaryckie życie opisywane chętnie przez literaturę tamtych czasów. Znana ze swej hojności doprowadziła do budowy drogi łączącej miasto Como z Cernobbio, obecnie Via Cernobbio, z fantastyczną ekspozycją na jezioro i okalające góry.

Sala Canova Bar z rzeźbami Adama i Ewy z marmuru kararyjskiego, przełom XVI i XVII wieku

Ogromne długi królowej, z którymi pozostawiła willę wracając do Londynu, doprowadziły do przejęcia jej przez rzymskiego bankiera Księcia Torlonia. Frywolne imprezy i obficie zakrapiane alkoholem bankiety od tego czasu na stałe zagościły nad brzegami Como. Przełomowy etap to połowa XIX wieku i dwuletni okres rezydencji cesarzowej Marii Fiodorownej, małżonki Wielkiego Cara Rosji Aleksandra. Zaangażowana w liczne akcje charytatywne na stałe pozostała w pamięci mieszkańców, a wspomnienia o jej dobroduszności i ufundowane sztukaterie zdobiące sale Villi d’Este, do dziś przypominają o „Wielkiej Gospodyni”.

Belle époque

Nieprzerwanie od 1873 roku obiekt mieści jeden z najbardziej luksusowych hoteli na świecie, wzbogacony z czasem o efektowny taras i 18-dołkowe pole golfowe, przez koneserów uznawane za najlepsze i najbardziej wymagające z do dziś istniejących. Imponująca lista pisarzy i kompozytorów, szukających inspiracji w murach willi, ze Stendhalem, Byronem, Bellinim, Rossinim, Verdim czy Puccinim włącznie, rośnie po dziś dzień. W księdze honorowych gości widnieją takie postaci jak Mark Twain, Greta Garbo, Bette Davis, Clark Gable, ze współczesnych Josè Carreras, Madonna, Sharon Stone czy Woody Allen.

Jednymi z pierwszych gości hotelu otwartego po 1873 roku byli Verdi i Puccini

Jeśli wiedzieć, kogo zapytać, można dowiedzieć się, co podczas swych wakacyjnych pobytów jadają na śniadanie George Clooney i Mel Gibson, zajmujący zawsze ten sam stolik na tarasie. Modne Włoszki, spacerujące azaliowo-kameliową aleją w hotelowych ogrodach, od lat są inspiracją dla nowych kolekcji Ralpha Laurena, a Alfred Hitchcock siadając w cieniu ulubionego 500-letniego platanu mawiał wprost – to najwspanialsze miejsce na ziemi.

Terra di motori

Pasjonaci motoryzacji kojarzyć mogą willę z częstymi odwiedzinami Nickiego Laudy, Sir Stirlinga Mossa czy Berniego Ecclestone’a, zbudowanym w 36 egzemplarzach modelem Alfa Romeo 6C 2500 Villa d’Este, ale przede wszystkim z odbywającym się rokrocznie Concorso d’Eleganza, konkursie elegancji samochodów klasycznych i koncepcyjnych. Wśród dotychczas wystawianych klasyków nie brakowało takich perełek jak Alfa Romeo 8C 2900B Touring Berlinetta z 1938 roku, Maserati A6 GCS z 1955 roku i Ferrari 166 MM Berlinetta Touring z 1949 roku, wyróżniających się na tle współczesnych nie tylko ponadczasową stylistyką, ale także… nie określoną dotychczas wartością rynkową.

Bliskość ciekawych dróg czyni z Cernobbio świetny punkt wypadowy do jazdy, spokojnej i dynamicznej

Dla wtajemniczonych Cernobbio to skarbiec fantastycznych dróg, zarówno tych szybkich jak i krajobrazowych. Na północy wąska ale rzadko uczęszczana Strada Provinciale 9, łącząca Morbegno z malutkim Lenna, asfaltowy cud świata i godzina prawdziwej przygody dla kierowcy. Na wschodzie, rozparta w widłach Como, kręta pętla w trójkącie Erba, Nesso i Bellagio, warta przejechania chociażby dla punktów widokowych. Z początkiem września cały motoryzacyjny świat spogląda na Monze i słynny tor F1, oddalony od Cernobbio o 45 minut spokojnym autostradowym tempem.

Villa d’Este(tica)

Przy wejściu do hotelowej restauracji przykuwa uwagę srebrna taca z krawatami, na wszelki wypadek, gdyby nieroztropny gość zapomniał zabrać ze sobą tę część garderoby. Choć trudno tu o takie faux pas, kiedy zarówno recepcjonista, boy hotelowy czy kelner wyglądają jak z okładki paryskiego żurnala. Nienaganne maniery, obsługa w co najmniej trzech językach obcych (oprócz angielskiego oczywiście), concierge rzucający błyskotliwe anegdoty ze swadą, której nie powstydziłby się sam James Bond. Zresztą analogia do hoteli odwiedzanych przez agenta MI6 jest tu jak najbardziej na miejscu. Finałowe sceny Casino Royale kręcono w bliskim sąsiedztwie obiektu.

Posadzki, meble, ornamenty na zamówienie wielkich tego świata, nie z antykwariatów

To co uderza najbardziej, to naturalność zastanej tu atmosfery, w tych murach etykieta dla nikogo nie jest ciężarem a garnitur zbędną fasadą. Wymaga tego szacunek dla XVI-wiecznych dzieł sztuki, zdobiących wnętrza hotelowych sal i duch dawnych wielkich gospodarzy. Tym Villa d’Este różni się od dowolnego, nawet najdroższego sieciowego hotelu. To świątynia elegancji, w której obecni gospodarze są tylko gośćmi. To ostoja wszystkiego, co przez lata stanowiło kodeks dżentelmena.

c.d.n.

Powrót

Stelvio

Przełęcz Stelvio zachwyca widokami równie bardzo, jak rozczarowuje drogowo

Zdaniem „Top Gear” najlepsza droga w Europie. Naszym zdaniem nie.

Postanowieniem Kongresu Wiedeńskiego w 1815 roku tereny Lombardii trafiają w ręce Cesarstwa Austrii. Aby skomunikować żyzne inkorporowane ziemie z południowym Tyrolem, zapada decyzja o wytyczeniu szlaku przecinającego Alpy Retyckie w symbolicznym trójstyku języka Niemieckiego, Włoskiego i Retoromańskiego (Dreisprachenspitze). Nieprzyjazny klimat i lodowcowa przełęcz o dużym przewyższeniu zmuszają do budowy drogi w surowym reżimie technologicznym.

Droga, wybudowana po 1820 roku, wspina się 75 serpentynami na 25-km odcinku o przewyższeniu 1.800 m na wysokość 2.750 m n.p.m. Na południe, do kurortu Bormio, opada z obniżeniem o 1.530 m. Przeprawa przez Stelvio, obowiązkowy etap kolarskiego Giro d’Italia, nigdy nie zmieniła swego przebiegu od czasu, gdy niemal 200 lat temu zaprojektował ją znakomity włoski inżynier Carlo Donegani.

Spektakularna północna ściana Bormio zapowiada ciekawą i wymagającą wspinaczkę

Na wąskim, nierównym i przez większą część roku śliskim asfalcie odcisnęły się koła najznamienitszych samochodów świata a kamienna bariera oddzielająca od przepaści wystraszyła niejednego kierowcę z annałów motorsportu. Dość wspomnieć o legendzie F1 i Mille Miglia, Sir Stirlingu Mossie, który w 1990 roku spektakularnie i na oczach kamer z całego świata zakończył tu swój występ w rajdzie samochodów zabytkowych.

Kluczowe zakręty Stelvio są ponumerowne kamiennymi tablicami, abyś mógł pochwalić się przed kumplami, gdzie dokładnie „nie wydało”

Dziś pejzaż wybitnych szczytów pnących się na wysokość dochodzącą do 4.000 m n.p.m. przyciąga przede wszystkim amatorów widoków, motocyklistów i dziennikarzy motoryzacyjnych. Ci ostatni wykreowali Stelvio na punkt obowiązkowy pobytu w Alpach, a widok sportowych samochodów na serpentynach spod Gasthof Tibet przewija się w każdym szanującym się magazynie motoryzacyjnym. Słynne trio z Top Gear poszło o krok dalej, nazywając Stelvio najlepszą drogą do jazdy w Europie.

Czy aby na pewno? Nasze klubowe doświadczenia tego nie potwierdzają. Owszem, droga zachwyca ekspozycjami, trudno w Alpach o drugie tak imponujące widokowo i zarazem łatwo dostępne miejsce. Na pewno warto chociaż raz tam być. Niemniej w kategoriach przyjemności z jazdy lepiej sprawdzą się niższe i szersze przełęcze, a zwłaszcza kręte i szybkie szosy w Dolomitach, zwłaszcza te historyczne – niezdublowane autostradami – odcinki Mille Miglia albo trasy testowe Ferrari.

Warto przyjechać tu dla krajobrazów, dla jazdy polecamy Dolomity

Stelvio ogranicza kierowcę ślepymi i ekstremalnie ciasnymi nawrotami oraz szerokością asfaltu uniemożliwiającą dobór optymalnego toru jazdy. Schemat nawrót-prosta-nawrót na dłuższą metę staje się nudny i dydaktycznie jałowy. Wolimy serpentyny o zmiennej geometrii w wydaniu przełęczy Grossglockner i Św. Gotharda, choć nie trzeba szukać tak daleko – podjazd na Salmopol w Beskidzie Śląskim czy do Berehów Górnych w Bieszczadach to nie mniejsza przyjemność dla kierowców szukających wrażeń z jazdy.

Cudze chwalicie, swego nie znacie. Wspinaczka z Ustrzyk Górnych do Berehów Przełęczą Wyżnią to motoryzacyjna przygoda na miarę Alp

Planując przejazd przez Stelvio warto pamiętać o kilku praktycznych radach. Szczyt przełęczy jest wyżej od wierzchołka Rysów, co odczują osoby wrażliwe na ciśnienie i mniejsze nasycenie tlenu w powietrzu. Nastawiając się na dynamiczną jazdę w rachubę wchodzi jedynie południowa część od strony Bormio, choć i tak ze względów bezpieczeństwa wymaga prędkości niższej niż zapewniającą płynność prowadzenia auta, nie mówiąc o przyjemności. Część austriacka wyklucza jakąkolwiek formę szybszej jazdy, przypomina bardziej mozolne wspinanie/staczanie się, a niektóre nawroty są tak ciasne, że większe auta nie mieszczą się na raz i wymagają cofania.

Wąsko, ślisko i ślepo. Stelvio uczy dyscypliny i drogowej intuicji. Warto jechać z pilotem

Warto jechać za pilotem, czyli samochodem prowadzącym, który po przejechaniu serpentyny przyblokuje ruch z przeciwka, aby jadący za nim mogli wykorzystać całą szerokość drogi. W autach o niskim prześwicie należy pamiętać o nieścinaniu nawrotów, gdyż łatwo zawiesić się na różnicy poziomów dróg. W końcu porada aktualna na wszystkich drogowych przełęczach, choć tu wymagająca szczególnego podkreślenia. Podczas zjazdów krytycznie ważne jest stałe hamowanie silnikiem (w skrzyniach zautomatyzowanych w trybie ręcznym), bo przy poleganiu wyłącznie na hamulcach taka różnica poziomów zagotuje każde.

Na otwartych płaskowyżach po stronie Bormio można złapać oddech, choć ciągle brakuje swobody toru jazdy i prędkości

Czy warto przejechać Stelvio? Tak.

Czy nastawiać się przy tym na przygodę życia? Nie.

c.d.n.

Powrót

Lista postów